Olejniczak: Poprę Komorowskiego

REKLAMA
Europoseł Wojciech Olejniczak z SLD zadeklarował, że w drugiej turze wyborów prezydenckich poprze kandydata PO Bronisława Komorowskiego. Zastrzegł przy tym, że jest to jego osobisty wybór i mówi tylko w swoim imieniu.
REKLAMA

Wybory 2010: Relacja minuta po minucie | Reakcja Komorowskiego | Reakcja Kaczyńskiego | Duże różnice w sondażach. Tylko OBOP trafił | Pierwsze kłótnie szefów sztabów PO i PiS | Najnowsze wideo | Wybory 2010 - serwis specjalny

REKLAMA

Wojciech Olejniczak powiedział, że dobry wynik Grzegorza Napieralskiego - ponad 13-procentowe poparcie - utwierdza jego pozycję jako lidera w Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Olejniczak wyjaśnił też, że jego nieobecność podczas wieczoru wyborczego Sojuszu nie była zamierzona. Zwrócił uwagę, że był aktywny w czasie kampanii wyborczej i dodał, że swój głos w wyborach oddał na lidera SLD.

Swoją deklaracją Olejniczak działa wbrew grze, jaką obecnie prowadzi Grzegorz Napieralski z Platforma i PiS-em. B. szef partii i popularny wśród wyborców lewicy lider daje im sygnał, że nie zamierza czekać na deklarację Napieralskiego, który by podkreślić własne polityczne znaczenie wystawił ich głosy na polityczną aukcję . Kandydat SLD, który wczoraj uzyskał trzecie miejsce w pierwszej turze wyborów prezydenckich, zapowiedział, że dopiero w przyszłym tygodniu ujawni, kogo poprze i zaprosił kandydatów PO i PiS do rozmów, by mogli "zabiegać o jego poparcie". Z badań wynika, że wyborcy SLD raczej nie wezmą po uwagę zdania Napieralskiego i że ci z nich, którzy w ogóle zdecydują się zagłosować w drugiej turze, nie poprą Jarosława Kaczyńskiego.

Sprzedawanie poparcia? "Ludzie tego nie lubią"

Jak jednak podkreśla socjolog Andrzej Rychard, Napieralski wyjaśniając swoją zwłokę chęcią usłyszenia zdania swych wyborców zrobił dobrze. - Elektoraty są mocno wyczulone na próby przekazywania swojego poparcia, sprzedawania, dawania go komuś za coś. Ludzie tego nie lubią. Myślę, że rację ma Napieralski, mówiąc, że najpierw chce zobaczyć co mu powie i doradzi jego własny elektorat a dopiero później podejmie decyzję o ewentualnym udzieleniu komuś poparcia - uważa prof. Rychard.

REKLAMA

Jak powiedział, na miejscu poszczególnych sztabów on zastanawiałby się teraz nad tym, "czy akcentować tak bardzo znaczenie tego, co zrobi elektorat Napieralskiego, przyczyniając się do mitologizacji tego elektoratu, czy też raczej skupić się na działaniach wobec swoich własnych elektoratów, żeby je zmobilizować".

"Elektorat Napieralskiego jest bardzo różnorodny"

Prof. Rychard podkreślił, że "elektorat Napieralskiego jest bardzo różnorodny". - Są tam ludzie z biografiami postpezetpeerowskimi; są tam też ludzie młodzi, są tam także ludzie, którzy nie są zdefiniowani ani przez swój liberalizm obyczajowy ani swoją postpezetpeerowską przeszłość - powiedział.

Jego zdaniem, najbliżej do Komorowskiego byłoby tej pierwszej grupie wyborców Napieralskiego i to pomimo różnic między ich biografami a biografią kandydata PO. - Z kolei młodzi mogą pomyśleć: skoro nie Komorowski to Kaczyński, który jest jeszcze bardziej konserwatywny niż kandydat PO - dodał. Zaznaczył, że wyborcy Napieralskiego mogą w sporej części pozostać w domu podczas drugiej tury wyborów.

Prof. Rychard zwrócił ponadto uwagę, że bardzo aktywne zabieganie przez Kaczyńskiego i Komorowskiego o poparcie elektoratu Napieralskiego może zrazić do nich konserwatywne skrzydła ich własnych

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory